“Rynce opadajom”, czyli wybrańcy narodu i ich obsesje

Z rozbawieniem, ale jednocześnie z zażenowaniem obejrzałam dziś retransmisję wczorajszej sesji naszego powiatu. Może kogoś dziwić – i jest to zrozumiałe – że mam takie masochistyczne preferencje, jednakże lubię wiedzieć, co mówią i robią ludzie wybrani przez innych ludzi do wydawania w ich imieniu decyzji oraz pieniędzy, a jako pracownica jednostki podległej powiatowi, tym bardziej jestem tym zainteresowana.

No i właśnie przebrnęłam przez obszerne sprawozdania, uchwały, głosowania i kiedy wydało mi się, że zmierzamy (radni i ja jako widz) bezpiecznie do brzegu, bez osiadania na mieliznach, nagle trach, zgrzyt, szuranie po dnie. Bo oto znienacka głos zabrał jeden radny, któremu, nie wiem dlaczego, utkwiłam w trzewiach. Przez tyle lat już mógłby mnie z ulgą wydalić z tych jelit, tym bardziej, że wraz z partyjnym kolegą tytułowali mnie „primabaleriną ulicznego szamba” czy też bardziej somatycznie – „wściekłą macicą”.

Ale wracając do mielizny i szorowania po dnie… człowiek z mandatem zaufania publicznego wyciągnął kartkę i posiłkując się nią, z intonacją godną aktora scen dramatycznych, wyrecytował kilka wyrwanych z szeregu innych słów, cytatów z mojego bloga. Następnie wyraził troskę o moją kondycję fizyczną, zasugerował wcześniejszą emeryturę, wykpił moją działalność w Kapitule Wyborów Człowieka Ziemi Złotoryjskiej, stwierdził, że gdybym uczyła wuefu, byłabym bardziej…(nie mógł znaleźć słowa i skorzystał z podpowiedzi z sali)… „fit”. Na końcu stwierdził, że jako polonistce powinno mi zależeć na tym, by uczniowie czytali książki, bo księgarnie by na tym zarabiały.

Wysłuchałam, obejrzałam, uśmiechnęłam się pod nosem, poczułam ulgę, że to nie ja uczyłam radnego interpretacji tekstów, a potem do tych mieszanych doznań doszła duma, że stałam się przez parę minut punktem obrad, bodajże LVIII, sesji powiatu, dla kogoś byłam prawie tak istotna jak problemy dźwiganego z upadku szpitala i stan bezpieczeństwa mieszkańców.

Tylko dlaczego na to idą pieniądze podatników?

P.S. 1. Przy okazji dziękuję radnemu za bezpłatną promocję mojego bloga, fejsbukowi musiałabym zapłacić grubą kasę, a wiadomo nauczycieli obecna władza nie rozpieszcza finansowo. Ani polonistów, ani wuefistów.

P.S. 2. Pozwoliłam sobie na ten tekst, licząc na kolejne cytaty i reklamę na przykład podczas LIX sesji powiatu, bo jak widać mój blog nie jest radnemu obojętny 😊

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *