Jak się leczy fobie?

18 kopia

Nie mogę usiedzieć w domu. Po Przesiece mam chyba klaustrofobię (i tak się cieszę, że to jedyna choroba, której się tam nabawiłam). Jako że od rana wreszcie wyjrzało słońce i stało się jasne, czemu niebo zawdzięcza swoją nazwę, postanowiłam wykorzystać tak piękne okoliczności przyrody. Na dodatek wysiadł nam Internet i poczułam się odcięta od świata, toteż wsiedliśmy do samochodu, by ze światem łączność w jakiejkolwiek formie nawiązać. W sumie to żadne z nas nie wiedziało, dokąd jedziemy, ale nie był to przypadek odosobniony. Zwykle jedziemy lub idziemy tam, gdzie jest szansa znaleźć godne uchwycenia widoki. W dzisiejsze popołudnie zawiodło nas do Gozdna. Wysiedliśmy w szczerym polu i podreptaliśmy najpierw polną, a później leśną drogą w dal bezkresną. I stała się rzecz niezwykła z punktu widzenia fizyki; zamiast z każdym kilometrem cieszyć się lekkością ciała z powodu utraty kilogramów, ja odczuwałam wręcz przeciwnie. Aż doszło do tego, że nogi podnieść nie zdołałam. Ale kiedy gruntownie przeanalizowałam problem, doszłam do wniosku, że kilogramy błota ze sobą targam. I to nie tylko na butach. Na szczęście w odludnym miejscu mogłam sobie na to ekscentryczne zachowanie pozwolić :). Tak uglajdana (jak mówią poznaniacy) dotarłam do następnej wsi, mijając po drodze mchy, grzyby i inne zielone lub brązowe, które na zdjęciach mi zostały. Żeby nie było tak spokojnie i rozkosznie Mąż stwierdził: szlakiem wracamy. Problem w tym, że szlaku nie było i szliśmy na czuja, przy czym on (Mąż – nie czuj) szedł spokojnie, co chwilę robiąc zdjęcia, a ja gnałam do przodu, by sprawdzić, czy ten szlak nam się nie objawi. Już oczyma wyobraźni widziałam nas błąkających się po nocy w lesie pełnym dzików i innych. Ale opatrzność zlitowała się nad nami i cudem trafiliśmy do auta, które porzuciliśmy w polu.

Klaustrofobia mi przeszła jak ręka odjął. Po dzisiejszych wędrówkach zapadłam na agorafobię :).

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *