Raczej: chwilo trwaj!

4

Tak się rozpasałam w lenistwie, że pisać mi się nie chciało. Ale kiedy sobie przypomniałam o obowiązkach, między innymi napisania protokołu z naszej październikowej belferskiej nasiadówki, to otrząsnęłam się z niebytu intelektualnego i usiadłam jak leżałam do komputera, by myśli na papier elektroniczny przelać. Już przelałam sprawozdanie a teraz przelewam, co myślę. Stąd ten bełkot.

Na dworze niż (chyba) i mgła, w domu dogorywający Mąż, którego reanimuję aspiryną i gripexem na przemian. Na fotelu od piątku w bezruchu leżą prace do sprawdzenia. Po bolącej głowie tłucze się mi jakaś myśl, że powinnam ułożyć pytania na jutrzejszy sprawdzian. A tak w ogóle to mam kluchę w gardle i na pewno zaraziłam się od Ślubnego. Jak tak patrzę na niego, to przypominają mi się średniowieczne obrazki z kościotrupem mówiącym do żyjącego: tym jesteś, kim ja byłem, tym będziesz, kim ja jestem. Jak ja mam tak samo ledwie dychać, to dramat w trzech aktach.

A jeszcze wczoraj byłam taka zdrowa. I nawet na chwilę sobie wypadłam na zdjęcia, bo słońce świeciło i mgiełka się snuła, ale czas mnie ograniczał (wstawiłam udka do piekarnika i bałam się, że węgiel na obiad podam) i niewiele udało mi się na zdjęcia przerobić. W sumie więcej jeździłam niż pstrykałam. W towarzystwie to jednak raźniej. Poczekam aż zaraza minie i wtedy może nawet jakiś plenerek uda się zaaranżować.

wiosennie

wiosennie

Wczoraj natknęłam się na moje kwietniowe fotki, które robiłam jeszcze starym aparatem. Nawet nieźle wyszły. Przeniosłam się w czasie i kontemplowałam kwiatki na drzewach a potem nostalgia mnie chwyciła, za wiosną tęsknota, a może to spleen jesienny był? Nie wiem. W każdym razie chcę słońca, wiosny, kwiatków, ciepła …Tylko jak sobie pomyślę, że na wiosnę będę miał już tyle (olaboga!) lat, to raczej: chwilo trwaj!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *