Łabędzie i industria

20

No i lepiej nie było. Ale weselej – tak. Plener nad stawem osadowym za nami. Znowu skład był skromny, ale rotacyjnie inny. Niekoniecznie byłam zadowolona z tematu przewodniego naszego spotkania, czyli z możliwości fotografowania wodnych ptaków, bo mój zoom jest słabszy niż moje oko (a temu też daleko do doskonałości). Robiłam, co mogłam, ale co można zdziałać i jak rywalizować w plebiscycie, kiedy koledzy – klubowicze mają obiektywy pokazujące nawet kolor samolotów pasażerskich lecących na wysokości kilku kilometrów. Na szczęście łabądki na tyle zrozumiały moją determinację, że same przypłynęły na odległość ręki…no może dwóch. Nie były jednak zbyt cierpliwymi modelami i co chwilę pokazywały swoje kupry zamiast bardziej atrakcyjnej reszty. Ale swoje zrobiłam. Potem jeszcze uchwyciłam kiczowaty zachód słońca, a prawie na sam koniec Kostrzą Górę na tle granatowego nieba poprzecinanego pierzastymi chmurkami. Ale kiedy wsiadałam do samochodu uznałam, że nie mogę pominąć industrii, czyli pola ze słupami energetycznymi w roli głównej. Więc je „zdjęłam” (w tym czasie Mąż opracowywał koparkę czy inne wielkie sprzęcicho stojące z tyłu zakładu na strefie). I tak syta widoków i tlenu dotarłam do domu, by jeszcze zorganizować Mężowi imprezkę urodzinową :).

A jutro do pracy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *