Ile można siedzieć i siedzieć…?

44

Jak jeszcze kiedyś wymyślę dwie dwugodzinne prace klasowe i prawie godzinny sprawdzian na jeden dzień, to niech ktoś mnie powstrzyma, a najlepiej zatrzyma w domu. Co za nudy tak siedzieć pięć godzin i patrzeć w przestrzeń. Czułam się jak jedna z ekspedientek w sklepie z ekskluzywną bielizną w jakiejś pipidówce. One też tak siedzą i siedzą,  patrzą, i patrzą, a kiedy ktoś otworzy drzwi, maja wrażenie, że to chyba tylko sen. Mnie już też groziło odpłynięcie w krainę mentalnego niebytu, ale się powstrzymałam, bo głupio by wyglądało drzemać przy biurku. Otrzeźwiała mnie tylko myśl, że kiedy moi zdolni uczniowie już napiszą, to mnie przyjdzie w udziale wszystko przeczytać. I wtedy też będę siedzieć i siedzieć,  patrzeć, i patrzeć…

Głupawka na czwartkowym spotkaniu klubowym stała się powszechna. Albo chcieliśmy wszystkie zdjęcia zamykać w ramki, kadrować z rozmaitych stron albo doszukiwaliśmy się w nich techniki HDR, a co dziwne dziś nikt nie chciał się do swoich prac przyznawać. Jakaś niezrozumiała amnezja dopadła klubowiczów, gdyż nie pamiętali, że to swoje zdjęcia zgłaszali do plebiscytu. Czyżby tak daleko posunęła się skromność i nieśmiałość fotografujących? A może to kurtuazja?

Okazało się, że wypad na niedzielny plener w podgrupach opłacił się i zaprocentował III miejscem w konkursie. Mam wrażenie, że jednak nie to zdjęcie było najlepsze ze zgłoszonych przeze mnie. Nie doceniono odcieni błękitu i oka Boga w pejzażu z lasem w tle :(. Za to samotne białe drzewko, jakich wiele, zebrało zdecydowanie lepsze noty. Chyba zmienię klub 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *