Jak bezskutecznie szukałam słońca

33 kopia

Wyruszyliśmy dziś na poszukiwanie słońca. Przejechaliśmy jakieś 50 kilometrów w jedną stronę, własnym nogami przeszliśmy 10. Błąkaliśmy się po Rudawach Janowickich w te i wewte. Pod górę i w dół. Wszerz i wzdłuż. A potem Mąż, jak zwykle na zasadzie czuja i eksperymentu, wspomagając się GPS-em, wybrał powrotną trasę tak, że okazała się dłuższa niż ta sprawdzona. Autocenzura nie pozwala mi na zacytowanie określeń, jakie cisnęły się na me subtelne usta, gdy tak szłam i szłam, i słyszałam jeszcze tylko dwa kilometry, a znak pokazywał …cztery. Po drodze znaleźliśmy wiele rzeczy – najwięcej śniegu, drzew, mnóstwo zwierzęcych tropów, trochę puszek i butelek po piwie, a widoków fotogenicznych, niestety niewiele. Czego w ogóle nie znaleźliśmy?  Co oczywiste – słońca!

Jutro do szkoły. Nie wiem, co gorsze: 10 kilometrów po śnieżnych górach czy pięć lekcji zaraz po feriach?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *