Mięso w teatrze

3m

Robi się wiosna, powoli, powoli, ale jest jakaś szansa, że do marca zdąży. A przynajmniej do dwudziestego. Mokro się zrobiło, wszystko znowu pływa i stopniały brud odsłania jeszcze większy bałagan. Psie kupy straszą z każdego trawnika i chodnika. Cudem jest w te pamiątki po czworonogach nie wejść. Dziś z tego powodu uprawiałam slalom gigant na chodniku w Legnicy, gdzie zawiodła mnie chęć obcowania ze sztuką („Pracapospolita”). Pojechałam z młodzieżą, by ją ukulturalnić, ale wątpię, czy słowa płynące ze sceny ułatwiły mi zadanie. „Mięsem” rzucano często i obficie, ale jakże soczyście ;). Choć język był mocny i brutalny (zupełnie zasadnie), to treść momentami liryczna. Jednak widać, że ta tonacja nie jest zbyt popularna w dzisiejszym teatrze, więc trzeba ją było pokryć sarkazmem i ironią. Konkluzja wyjęta z puenty trąci goryczą: to co świat pcha do przodu znajduje sie w naszym portfelu, sejfie lub na koncie bankowym. A skoro o zasobach mowa, to dobrze, że luty jest krótki i do wypłaty niedługo :).

Jutro spotkanie klubowe. Coraz bardziej wychodzi mi to bokiem. Raz prawym raz lewym. Zamiast konstruktywnych uwag na temat warsztatu czas zajmują zgadywanki, kto mógł zrobić to zdjęcie?  Dziecinada.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *