Smutne zadumanie w Miedziance

Weekend bez porannych plenerów to 99% szczęścia. Gdyby jeszcze było względnie ciepło, to dorzuciłabym ten brakujący procencik. Przymrozek potrafi ściąć nie tylko liście, ale i mój humor. A’propos liści – spadły. Prawie wszystkie. Drzewa już nie są tak fotogeniczne jak niespełna tydzień temu. Ale upadłe liście (podobnie jak kobiety) mogą się równie bajecznie prezentować jak te wiszące (to już kobiet nie dotyczy). Dowodem moje zdjęcie, które trafiło na II miejsce w ZT.

niewiele zostało z dawnej Miedzianki

Pojechałam dziś do Miedzianki, którą poznałam za pośrednictwem książki Filipa Springera (http://www.czarne.com.pl/?a=2673). Chciałam skonfrontować swoje wyobrażenie o tym miejscu z faktami. Fakty rozczarowały. Nieprawdopodobne, że kilkutysięczne miasteczko – jeszcze w latach 50. tętniące życiem -rozwiało się z wiatrem historii i rozpłynęło we mgle uranowych tajemnic. Co zostało? Kilka domów, kościół, resztki szybów górniczych, czyli dziury w ziemi, ruiny poniemieckiego cmentarza, gdzie obok rozłupanych nagrobków leżą krowie placki. I wielkie puste przestrzenie ogrodzone kolczastym drutem – to chyba pastwiska? Choć bronią ich zasieki niczym poligonu. Przygnębiające wrażenie. Ale książka Springera warta grzechu 😉 Polecam. Wyjazdu do Miedzianki już nie. Chyba że ktoś lubi smutne zadumanie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *