Sylwester. Taki deadline roku. Symboliczny moment, by zrobić gruby podkreślnik i odciąć się od starych błędów, by móc od północy popełniać nowe. Całą masę świeżutkich i pachnących nowością błędów. Na przykład tych, które wiążą się z noworocznymi postanowieniami.
Schudnę 4 kilogramy, nie będę przeklinać, przestanę wydawać kasę na ciuchy, nauczę się biegle mówić po włosku, przestanę być frajerką, skończę z prokrastynacją – to top moich planów. Żeby było ciekawiej – niezmienny od kilku lat. Można powiedzieć, że przynajmniej w tym jestem konsekwentna 😉
Jeśli chodzi o inne rejony mojej życiowej aktywności, konsekwencji brak. Dlatego, by nie popełniać starych błędów z niedotrzymaniem obietnic, ambitnych planów na nowy rok nie robię. Postanawiam jedynie żyć (zasadniczo to już jest wyzwanie ; )) i… kupić sobie coś ładnego 🙂
Wszystkim Wam życzę tego samego i żeby nowy rok nie był gorszy od starego 🙂
Za nowe błędy!