Podobno psychopatów można rozpoznać po upodobaniach smakowych. Jeśli lubisz kawę, rzodkiewkę, seler i tonik, to bez wątpienia masz skrzywioną psychikę. Ja lubię rzodkiewki i kawę. Może to oznaczać, że tylko w połowie jestem psychopatką, albo w połowie nie jestem – zależy, jak patrzeć: czy pesymistycznie, czy optymistycznie.
Kawę uwielbiam od wczesnego dzieciństwa. Kiedy byłam dzieckiem, piło się parzochę, czyli „po turecku”, innymi słowami zalewajkę serwowaną w szklankach z plastikowymi lub metalowymi uchwytami. Dorośli pili kawę, a ja potem zakradałam się do stołu i z pozostawionych szklanek wyjadałam fusy, które do smaku doprawiałam cukrem. Dziś pewnie rodzice, widząc coś takiego, zawieźliby dziecko na płukanie żołądka, ale ja dorastałam w normalnych czasach
Potem polubiłam pić kawę, choć nie rezygnowałam z jej jedzenia. Kiedy byłam w ciąży, tuż przed rozwiązaniem łyżkami zjadałam świeżo mieloną kawę. Kiedy czułam jej aromat, nie mogłam się opanować. Było to silniejsze ode mnie i od zdrowego rozsądku. Bałam się, że urodzę dziecko czarne od smoły. Na szczęście wszystko było tak, jak trzeba, a moi synowie nie odziedziczyli po mnie kawowego uzależnienia.
Poszli śladem ojca, dla którego kawa może nie istnieć. Choć akurat o tym dowiedziałam się dopiero po ślubie, po 5 latach intensywnej znajomości . Zanim to się stało, za każdym razem, gdy przychodził do mojego rodzinnego domu, jego przyszła teściowa parzyła mu filiżankę kawy, którą on posłusznie wypijał. Skoro wypijał, to moja mama była przekonana, że lubi. Prawda okazała się zgoła odmienna od tych przypuszczeń, ale Mąż odważył się ujawnić swoją awersję do kawy, dopiero po sformalizowaniu związku w USC.
Nie dość, że nie pija kawy, to nawet nie umie jej zaparzyć. Raz go tylko o to poprosiłam, co skończyło się awanturą z mojej strony, bo podany przez niego napój miał kolor słomkowy i posmak popłuczyn kawowych. Uznałam to za niedopuszczalną profanację.
Od tego czasu, gdy chciałam, by zrobił mi kawę, zawsze odpowiadał: Znowu chcesz się ze mną rozwieść? I tym sposobem sprytnie wymiksował się z parzenia kawy, co chyba jest zemstą za te 5 lat podtruwania go kofeiną
Piszę to nieprzypadkowo dziś, kiedy obchodzimy Dzień Kawy. Jednak o tej porze raczej picie jej nie jest wskazane