Z piasku i kamienia

W lipcowo – sierpniowym Echu rozmowa z mieszkankami Czapli – Marzeną i Eweliną Szkutnik o ich pasji i  inicjatywach, by z piasku i kamienia uczynić atut.

Iwona Pawłowska: Jaka była wasza reakcja na wiadomość o znalezieniu się w piątce finalistów plebiscytu Człowiek Ziemi Złotoryjskiej?

Marzena Szkutnik: Byłyśmy zaskoczone.

Ewelina Szkutnik: Nie spodziewałyśmy się tego. Tym bardziej, że zwykle doceniało się ludzi ze Złotoryi.

M.Sz: Poza tym nasze działania były skierowane do społeczności lokalnej, do mieszkańców Czapli. Nie wiedziałyśmy, że one wyjdą tak na zewnątrz.

 

I.P: Jakie były reakcje ze strony mieszkańców wioski na wieść o waszej nominacji?

E.Sz: Różne, jak to w takich przypadkach. Ale zwykle pozytywne.

M.Sz: Krytyka nominowanych była na portalu e-legnickie, ale jakoś szczęśliwie nas to nie dotyczyło. Skupiono się na innych, bo o nas dużo ludzie nie wiedzieli.

 

I.P: Nie było żadnych animozji w środowisku lokalnym, że to tylko wy dwie zostałyście zauważone spośród wielu zaangażowanych w tworzenie Wioski z Piasku i Kamienia, że to was zgłoszono do tytułu Człowieka Ziemi Złotoryjskiej?

M.Sz: Nasze środowisko lokalne wie, kto i jak działa, nasza wieś jest specyficzna – na brak chętnych do pracy nie można narzekać. Każde wyróżnienie kogoś z nas to jakby wyróżnienie wszystkich, których działania składają się na sukces wsi. Można powiedzieć, że my się dzielimy zaszczytami. Kiedy okazało się, że Czaple otrzymały tytuł Najpiękniejszej Wsi Dolnośląskiej – na ogłoszenie wyników pojechał Sołtys z liderką, a po odbiór nagrody już większa delegacja i nikt do nikogo nie miał pretensji, to nasz wspólny sukces, poprzedzony wieloletnimi działaniami mieszkańców wsi. Pomysły są wspólne, a my piszmy projekty, inni pomagają w działaniach, taki schemat funkcjonowania przyjęliśmy i to się sprawdza. Ktoś dostrzegł tę część pewnego schematu, którą właśnie my tworzymy i nas zgłosił do tytułu Człowieka Ziemi Złotoryjskiej, tym osobom należą się podziękowania.

 

I.P: Gdy okazało się, że tytuł laureata nie przypadł wam, to co poczułyście? Tak szczerze.. zawód?

M.Sz: Ja i tak nie spodziewałam się tego, że wygramy.

E.Sz: Mnie wtedy nie było na scenie i jak mi napisali, że to nie my, poczułam radość. Nie wiem dlaczego, ale tak było.

M.Sz: Poza tym zakwalifikowanie się do finału to też duży sukces, a przed nami jeszcze sporo działań, może potem…

 

I.P: Macie nadzieję, że uda wam się więcej osiągnąć, a wtedy tytuł będzie wasz?

M.Sz: My nie robimy tego dla tytułu, ale dla efektów, satysfakcji. Miło widzieć, jak dzięki wspólnej pracy mieszkańców wieś pięknieje, a my jesteśmy dopiero na początku drogi.

 

I.P: Jesteście jeszcze bardzo młode. Co robicie na co dzień? Oczywiście kiedy nie działacie społecznie.

M.Sz: Ja pracuję w urzędzie gminy w Pielgrzymce i zajmuje się pozyskiwaniem funduszy. To doświadczenie pomaga mi w działalności w stowarzyszeniu. Ewelina też już się nauczyła jak pisać wnioski i teraz siedzimy razem i się konsultujemy. Czasem to komicznie wygląda, bo ona jest w jednym pokoju, ja w drugim i wymieniamy myśli przez FB. Aż w końcu Ewelina pisze: no bez przesady, idę do ciebie.

E.Sz: A ja obecnie nie pracuję. Ciężko mi coś znaleźć. Jeżdżę dorywczo do Niemiec.

 

I.P: Kiedy założyłyście stowarzyszenie?

E.Sz: Pod koniec grudnia 2011 roku. Nasze stowarzyszenie to złożona grupa. Jest tam LZS, Rada Sołecka, Grupa Odnowy Wsi, sołtys…wszyscy Ci, którzy lubią jak coś się dzieje,  część działań stowarzyszenia nie jest nakierowana na działania kulturalne, tylko na sportowe – na LZS. W ubiegłym roku pozyskaliśmy z fundacji Polska Miedź stroje sportowe, buty, z Kapitału Ludzkiego finansowaliśmy treningi, kupiliśmy piłki, płotki, bramki, siatki. Z Urzędu Marszałkowskiego dostaliśmy pieniądze na wiaty dla zawodników. A w tym roku sfinansowano nam piłkochwyty za 13 tysięcy i materiały na remont szatni.

M.Sz: A tak w ogólnie w 2012 i 2013 roku udało nam się zdobyć 200 tys. zł.,  pomnożyć budżet sołecki kilkadziesiąt razy.

E.Sz: Miałyśmy 4 duże projekty po 50 tys. każdy. W tym roku dobra passa odeszła, ale nie poddajemy się.

 

I.P: Waleczne jesteście. Słyszałam, że również na boisku do piłki nożnej.

M.Sz: Gramy.

E.Sz: Trenujemy z chłopakami, mamy nawet swoje korki do gry.

 

I.P: Na jakiej pozycji gracie?

M.Sz: Tam, gdzie nas postawią.

 

I.P: Ale znacie reguły gry?

M.Sz: Tak, a na meczach kibicujemy chłopakom aż czasami sędziowie nas wyganiają z budek zawodników na trybuny.

E.Sz: Ja teraz planuję zrobić kurs sędziowski. Niedługo może sama będę biegać z chorągiewką.

 

I.P: O waszych działaniach stało się głośno dopiero kiedy powstała wioska tematyczna. Jak wpadłyście na pomysł, by Czaple były Wioską z Piasku i Kamienia? Niełatwo chyba wypromować taką miejscowość. Nie ma tu wielu atrakcji turystycznych.

E.Sz: Jeździłyśmy do innych wiosek na wizyty studyjne patrzeć, jak to się robi. Brałyśmy udział w szkoleniach a potem przystąpiłyśmy do projektu. Poznałyśmy Krzyśka Szustkę – moderatora Odnowy Wsi. To jest nasz dobry duszek. On pomagał nam szukać pomysłów. Początkowo chciał wypromować Czaple na…czapli. Ale u nas nie za wiele jest tych ptaków.

M.Sz: Na spotkaniach robiliśmy analizę zasobów wsi I już od razu dało się zauważyć, że jedyne co mamy to kopalnie i piasek. Nie trzeba było daleko szukać.

E.Sz: Nie jest łatwo promować wioskę piaskiem i kamieniem. Na początku chciałyśmy, by to było coś związanego z lasem, jagodami…Ale okazało się, że już taka wioska istnieje – Borówki.

 

I.P: Jakie macie pomysły na uatrakcyjnienie Czapli? Jaką ofertę dla turystów jesteście w stanie stworzyć?

E.Sz: Na razie robimy gry. Mamy kamienne memory – prezentowaliśmy je podczas Festynu Podróżnika. To kamienne tabliczki na których przyklejone są zdjęcia krzyży pokutnych z naszej okolicy. Robimy też replikę ścieżki edukacyjnej szlakiem krzyży pokutnych, bo cała trasa ma14 kilometrów, a dzieci tyle nie przejdą. Dlatego dla nich będzie w centrum wsi miniścieżka – małe krzyże, tabliczki, posadzimy tuje, skalniaki…A gmina postarała się o wydanie przewodnika po ścieżce krzyży. Już niedługo się ukaże. 54 strony opracowane przez p. Gorzkowskiego i p. Banaszka.

M.Sz: Chcemy jeszcze zrobić auto piaskowe, czyli karoserię samochodu obłożymy płytami z piaskowca.

E.Sz: Robimy ścieżkę zmysłów. I przygotowujemy warsztaty, bo pod koniec sierpnia przyjeżdża do na ponad 40 osób na wizytę studyjną. W ramach warsztatów jest decoupage na łupku, uczymy robić pisakowe kartki, piaskowe świece żelowe.

 

I.P: Widzicie jakieś efekty waszej działalności w ramach Wioski z Piasku i Kamienia? Zwabiła kogoś do Czapli ta nazwa?

E.Sz: Ukazał się artykuł o naszej wsi niedawno w Gazecie Wrocławskiej. Zaproszono nas na Kongres Odnowy Wsi do Kotli – otrzymaliśmy owacje na stojąco.

M.Sz: Coraz więcej osób zaczyna pytać o Czaple, szczególnie o szlak krzyży pokutnych. Chcemy poszerzyć tę atrakcje o geocaching.

 

I.P: Czyli?

E.Sz: To jest rodzaj międzynarodowej gry terenowej. Z wykorzystaniem GPS lub nawigacji w komórce. Czy też kompasu – jak ktoś lubi. Polega to na tym, że szukamy jakichś fajnych miejsc, ale takich, których nie ma w przewodnikach, nie są popularne. Chowamy tam skrytkę. Logujemy się na stronie internetowej geocaching.com, podajemy współrzędne, i zabawa się zaczyna. Na świecie są ponad 2 miliony takich skrzynek.

My zwykle robimy tak, że w pudełkach po kliszach czy też w śniadaniówkach chowamy zeszycik, ołówek, żeby ten, kto znajdzie „skarb”, mógł się wpisać. Robi to tu i w internecie. W pudełkach są też przedmioty na wymianę, np. breloczki, monety okolicznościowe…Samych skrzynek się nie zabiera, chowa się w to samo miejsc, by inni też mogli znaleźć. Chociaż niedawno miałam przypadek, że chłopiec napisał do mnie z pytaniem, co to jest, bo babcia przyniosła tę skrzynkę z wyprawy na jagody :D.

 

I.P: I ludzie się w to bawią tutaj?

E.Sz: Prawie wszystkie skrzynki są już u nas znalezione po 2, 3 razy i głównie przez Czechów.

 

I.P: Każdy może zrobić taką skrzynkę i zalogować ją na stronie?

E.Sz: Nie, najpierw trzeba samemu znaleźć 20 skrzynek, wtedy dopiero można robić je samodzielnie. Ja znalazłam tyle, dlatego mogę sama zakładać je. Najpierw znalazłam 3 na terenie Niemiec, potem w Legnicy, w Szklarskiej, w Siedlęcinie, jak tylko gdzieś podróżujemy, to szukamy. Zwykle sprawdzam na komórce, czy nie ma czegoś ciekawego w okolicy i jeśli jest, to szukam do upadłego.

 

I.P: Dlaczego nie wypromowałyście jeszcze tej zabawy?

M.Sz: Już niedługo. Gmina Pielgrzymka złożyła projekt, by włączyć w tę grę całą gminę. I nawet zamek Grodziec. Ma być 60 skrytek. Do października zostaną one założone i opisane.

 

I.P: A wracając do atrakcji w Czaplach, to możliwe jest zagospodarowanie kamieniołomu na użytek turystyki?

E.Sz: Na razie nie, a przydałby się do gier terenowych. To atrakcyjne miejsce.

 

I.P: Żeby pojawili się tu turyści przydałoby się w Czaplach gospodarstwo agroturystyczne.

M.Sz: Nie ma tu żadnego. Ludzie w Czaplach nie mają na to pieniędzy. Może z czasem to się zmieni. Jeśli zobaczą, że są turyści, to odważa się. I coś powstanie. Na razie w pobliżu jest Grapa, gospodarstwo w Proboszczowie i zamek Grodziec.

 

I.P: Macie wsparcie ze strony Urzędu Gminy?

M.Sz: Jest duże wsparcie, to widać. Ale wsparcie otrzymują wszyscy ci, co chcą coś robić, nie tylko nasza wieś, każda, w której uwidacznia się jakakolwiek aktywność.

 

 

I.P: Jak odbiera was środowisko lokalne? Podobają się ludziom te inicjatywy?

E.Sz: Raczej tak, teraz kiedy jest zastój, przychodzą dzieciaki i pytają: proszę pani, kiedy będą jakieś zajęcia?

M.Sz: Panie z Koła Gospodyń przychodzą tłumnie na zajęcia z szydełkowania, jest więcej chętnych niż miejsc. Przyjeżdżały z Proboszczowa, z Sędzimirowa…Na warsztaty z bibułkarstwa  przychodziły do nas Fudżijamki.

 

I.P: Słucham was i zastanawiam się, czy nie macie życia prywatnego?

M.Sz: Mamy.

E.Sz: Ostatnio miałyśmy wakacje, pojechałyśmy na wyjazd studyjny pooglądać inne wioski na Pomorzu.

M.Sz: To były 3 dni wakacji. Stamtąd przywiozłyśmy pomysł na memory kamienne. Okazało się, że był to strzał w 10, bo bardzo spodobało się na Festynie Podróżnika.

 

I.P: Kiedy planujecie zostać Człowiekiem Ziemi Złotoryjskiej?

M.Sz: Nie, nie…nie planujemy.

 

I.P: Jesteście zadowolone z tego, co robicie?

E.Sz: Gdybyśmy nie były, nie robiłybyśmy niczego.

M.Sz: Przychodzą czasem chwile zniechęcenia. Raz jedna ma doła, raz druga, ale wzajemnie się wyciągamy.

M.Sz: Czasem wszystkiego się odechciewa, ręce opadają.

E.Sz: Tak było, jak nam wniosek nie przeszedł, potem kolejny – jakieś fatum. Ale stwierdziłyśmy, że uda nam się i bez tego. I robimy.

 

I.P: Jakie cechy charakteru trzeba mieć, by osiągnąć to, co wy zrobiłyście?

M.Sz: Cierpliwość i systematyczność w działaniu.

 

I.P: Jako siostry nie kłócicie się?

M.Sz: Kłócimy się o wszystko. Jak jest zły dzień, to nawet o głupią bluzkę czy długie rozmowy przez telefon.

E.Sz: Ale zaraz przechodzi, jakby nigdy nic.

 

I.P: Lepiej pracować z rodziną czy z obcymi ludźmi?

M.Sz: My się możemy kłócić, wydawać sobie polecenia, a wobec innych nie wypadałoby tak postępować. Mimo to trzeba pomocy z zewnątrz, same nie dałybyśmy rady tego pociągnąć. Poza tym inni ludzie mają inne spojrzenie na daną kwestię, a nam potrzeba tej świeżości.

E.Sz: Trzeba też pamiętać, że przecież sukces, jaki do tej pory osiągnęły Czaple, to zasługa wielu osób. I wszystkie ze sobą współpracują. Nie ma tak, że prezes Tomasz Nowalski tylko rządzi – jak trzeba, to bierze kosiarkę i kosi trawę, a wiceprezes – sołtys Sylwester Abramek – wyrzuci śmieci, my umiemy posprzątać, pozamiatać, przekopać… I to robimy.

 

I.P: Pozostaje tylko życzyć, by tak było dalej i by zapał was nie opuścił.

 

 

 

 

 

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Artykuł - Echo Złotoryi, Wywiad. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *