Przeklęte komórki

Kto jeszcze pamięta czasy, gdy nie było telefonów komórkowych? A kto pamięta lata, gdy tylko w niektórych mieszkaniach był telefon stacjonarny a rozmowy międzymiastowe trzeba było zamawiać przez centralę? Wtedy to rodzice mieli święty spokój. Dziecko wyjeżdżało na wycieczkę, kolonie, studia i słuch o nim ginął aż do czasu powrotu. Taka mama sprzed epoki telefonii komórkowej wiodła o wiele spokojniejsze życie. A teraz? W niedzielę wyprawiłam Młodszego na EuroWeek, w poniedziałek Starszego do Wrocławia i zatarłam z radości dłonie, mając naiwne przeczucie, że teraz odpocznę od roli, którą z lepszym bądź gorszym skutkiem gram nieprzerwanie od ponad 19 lat. Ale o jednym zapomniałam – Juniorzy wyposażeni są w komórki (niestety nie chodzi o te szare :)) i będą zapewne meldować o swoich wzlotach i upadkach. I oczywiście meldują: Mamo, tu jest nudno! Mamo ja chcę wracać! Mamo, oni wszyscy mówią po angielsku! – to Młodszy, Mamo, nie byłem na wykładzie, bo i tak mało kto chodzi, Mamo, w czwartek też nie idę na zajęcia, bo po co? Mamo, z algebry to i tak nie ma sensu się uczyć, bo się nie nauczę – to Starszy. A mnie nerwica za serce ciśnie i niedługo wywiozą mnie na OIOM (byle nie w miejscowym szpitalu, bo to już lepiej bezpośrednio do zakładu pogrzebowego). Czy ja muszę o wszystkim wiedzieć? Wiedza to cierpienie – przecież już ci pierwsi i prawie doskonali w Raju przekonali się o tym. Marzy mi się stan nieświadomości poczynań moich dzieci – przynajmniej przez tydzień. Czy można wziąć urlop od rodzicielstwa? 🙂 Choćby taki bezpłatny? Bo inaczej zwariuję.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *