Chwilo, jesteś piękna, chwilo, trwaj!

Niech nikt mi nie mówi, że urlop można spędzać tylko z dala od domu. A najlepiej z dala od granic naszej, wciąż transformującej się, ojczyzny. Owszem, miło, a nawet ekscytująco, jest zmienić scenografię, ale w moim mniemaniu nie jest to niezbędne do szczęścia. Może dlatego, że nie przepadam za długimi podróżami. Zwykle przed nimi mam reisefieber. To jeden z powodów, dla którego wystarczają mi wyprawy małe. Bo piękno jest wszędzie. Tylko trzeba chcieć je dostrzec. Piękno jest na wyciągnięcie ręki. Nawet za progiem, w ogrodzie. Ale trzeba się pochylić nad źdźbłem trawy. Piękno jest na chmurzastym, jak zagniewana kobieta, niebie przed burzą. Zachwycać mogą kobierce facelii, nad którymi unoszą się spracowane pszczoły. Urocze bywają zmierzchy w letnie wieczory. Malownicze są mgły nad lasami, kiedy spadnie ciepły deszcz. Uwagę przyciąga wielka kałuża, w której przegląda się niebo.
Wiem, są tacy, dla których trawy są za wysokie i mnożą się w nich kleszcze, chmury zwiastują ulewę, w letnie wieczory żrą komary, facelia ma mdły zapach, pszczoły żądlą, a kałuże grożą przemoczeniem butów.
Wszystko zależy od tego, co mamy w głowie.
Nie twierdzę, że w mojej głowie wszystko jest tak, jak być powinno. Znam nawet takich, co z cała pewnością stwierdzą, że niekoniecznie. Ale to nie ma znaczenia. Są wakacje i będę afirmować życie. A tym, co mnie zachwyca, mam potrzebę dzielić się z innymi. Dzięki zdjęciom jestem w stanie zatrzymać chwilę, utrwalić ją bez paktu z diabłem. W tym jestem sprytniejsza od Fausta. Dlatego bez większych konsekwencji mogę powiedzieć: chwilo trwaj! .

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *