Kontestuję walentynki, nie obchodzę Dnia Kobiet, mam sceptyczny stosunek do Dnia Matki, tłustego czwartku i innych histerii narodowych lub międzynarodowych. Nie, nie jestem chora ma zanik uczuć. Wręcz przeciwnie kochać potrafię, empatii we mnie pełno i w ogóle jakaś tak romantyczna nazbyt bywam. Ale żeby robić to wtedy, gdy wszyscy? To nie w mojej naturze. Zawsze szłam pod prąd. Od kiedy nauczyłam się chodzić. Niektórzy, jak panie w przedszkolu mieli obawy, czy jestem normalna, bo zamiast bawić się lalką, co siusia lub wymiotować po szpinaku jak reszta grupy, siedziałam w kącie i czytałam książkę. Przedszkolanki myślały, że udaję, a ja czytałam naprawdę, co w odpowiednim czasie im udowodniłam. Wtedy przestały na mnie patrzeć jak na upośledzoną, a zaczęły wykorzystywać moją umiejętność czytania i zatrudniały w roli lektorki dla pozostałych przedszkolaków. A same pewnie szły wtedy na papierosa.
Pod prąd szłam też w podstawówce, kiedy na lekcjach wyrażałam swoje nieprawe myśli, robiąc miny, co wzbudzało odruch alergiczny u nauczycieli, a szczególnie u samej wychowawczyni. Na dodatek uświadamiałam seksualnie całą klasę, bo miałam w domu „Sztukę kochania” Wisłockiej i po lekcjach gremialnie studiowaliśmy rysunki, a tekst koledzy i koleżanki przepisywali na maminej maszynie w kilku egzemplarzach przez kalkę (kto wie, co to jest?). A jak już znudziło się przepisywanie i studiowanie, zaglądaliśmy go garnków w kuchni, bo przecież nie samą sztuką (nawet kochania) żyje człowiek. Po tych wizytach klasy moja mama nie raz robiła mi burę, bo po przyjściu z pracy nie miała co podać na obiad pozostałej części rodziny.
Moje chodzenie pod prąd nasiliło się z wiekiem. W ósmej klasie podstawówki chodziłam w dwóch różnych kolorystycznie butach. Do szkoły również, aczkolwiek wolałam wzbudzać zainteresowanie na miejskim wybiegu. Że też moi rodzice to przetrwali? Po wielu latach to warto docenić.
Pod prąd chodziłam w liceum, pisząc wiersze i szyjąc sobie spodnie rurki w kropki czy farbując bawełniane koszulki na odlotowe kolory.
Pod prąd poszłam również po maturze, gdy w przeciwieństwie do moich znajomych z klasy wybrałam uczelnię nie 100 km od domu, ale ponad 200. I pod prąd poszłam, rodząc na drugim roku dziecko, kiedy inni biegali po klubach i salach koncertowych. Pod prąd wróciłam po studiach z wielkiego miasta na prowincję, by tu robić to, co lubię, za niewielkie pieniądze, kiedy mogłam kręcić biznesy w czasie transformacji i zarabiać swój pierwszy milion, bądź go najgorszym wypadku ukraść.
Pod prąd idę teraz, kiedy obyczaj każe czasem milczeć na niewygodne tematy, a mnie się sama paszcza otwiera. Pod prąd lepiej, choć trudniej, ale przynajmniej wiem, że jeszcze żyję.
A walentynki? Żeby nie było, żem cynik – wszystkiego najlepszego! Kochajmy się 🙂 Choćby nawet pod prąd
-
Archiwa
- luty 2024
- styczeń 2024
- grudzień 2023
- listopad 2023
- październik 2023
- wrzesień 2023
- sierpień 2023
- lipiec 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- sierpień 2013
- czerwiec 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- wrzesień 2012
- czerwiec 2012
- marzec 2012
- luty 2012
- styczeń 2012
- grudzień 2011
- listopad 2011
- październik 2011
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
- maj 2011
- kwiecień 2011
- marzec 2011
- luty 2011
- styczeń 2011
- grudzień 2010
- listopad 2010
- październik 2010
- wrzesień 2010
- sierpień 2010
- lipiec 2010
- czerwiec 2010
- maj 2010
- kwiecień 2010
- marzec 2010
- luty 2010
- styczeń 2010
- grudzień 2009
- listopad 2009
- październik 2009
- wrzesień 2009
- sierpień 2009
-
Meta