Odkryłam dziś przypadkiem, że zapłacono mi za pracę w komisji na maturze ustnej. Jestem w głębokim stuporze. Po niespełna 5 miesiącach dostałam swoje 200 złotych z okładem. Ciekawe, ile musiałabym zapłacić samych odsetek za taką zwłokę w płatnościach do urzędu? To oczywiście pytanie retoryczne. Za rok pewnie znowu zasiądę w komisji i znowu dam się zrobić na szaro, ponieważ my – nauczyciele tak mamy. Ot, zwichnięcie zawodowe :).
Dziś byłam z klasą na „Tangu” Mrożka. Przedstawienie znałam już z poprzedniego sezonu i uznałam, że warto, by kolejna klasa miała okazję poznać tę sztukę w wydaniu aktorów z Krakowa. Chyba faktycznie młodzieży się podobało. Niestety, jak zwykle miałam ochotę zamordować publiczność z innych szkół, jeszcze bardziej jej opiekunów, którzy udają głuchych i ślepych na wyczyny swych podopiecznych. Tak najłatwiej. Przeżyłam szok, kiedy siedzące za mną puste podróbki Dody zaczęły przygotowywać się do zrobienia zdjęć i głośno ustalały, kto ma aparat. Gdy syknęłam (uprzejmiej już nie umiałam) im, że nie wolno podczas przedstawienia fotografować, odpowiedziały: ale nasza pani nam pozwoliła. Bez komentarza!
Jutro wreszcie idę na normalne lekcje 🙂