To dopiero tydzień

Jest taki dom, widać go, gdy jedzie się z Radomierza do Janowic Wielkich. Stoi na górze. Ma wielkie okna i przestronny taras z widokiem na Sokoliki, na Śnieżkę i na całe pasmo Karkonoszy. Ilekroć tamtędy jadę, w sercu czuję delikatne ukłucie zazdrości. Chciałabym tam mieszkać. Szczególnie teraz, kiedy każde wyjście z domu jest jak wymarsz na pierwszą linię frontu. Nigdy nie wiesz, w jakim stanie wrócisz.


Gdybym mieszkała w tym domu na wzgórzu, to po prostu patrzyłabym na góry. W sumie to wolę patrzeć na góry, niż męczyć się, wchodząc na nie 😊.
Zasadniczo nie powinnam narzekać, bo teraz patrzę na drzewa, które, jak tak dalej pójdzie, na moich oczach zaczną stroić się w liście i w kwiaty. Nie powinnam narzekać, bo zawsze mogłoby być gorzej. W ogóle jeszcze nie powinnam narzekać. Tylko czerpać naukę z tego zamknięcia.
Na razie uczę się pokory. Znowu (repetitio est mater studiorum) Tym razem w nowych, innych okolicznościach. Już łapię się na tym, by szanować najmniejszy kawałek chleba, bo co prawda w sklepach go nie brakuje, ale wyjście na zakupy z wiadomych względów warto ograniczać. Staram się oszczędnie i z głową gospodarować zawartością lodówki. Jeszcze nigdy nie byłam taka skłonna do logistycznych manewrów.
Uzmysławiam też sobie, że nadmiar sukienek i butów nie ma najmniejszego sensu, bo i tak dżinsy i sweter są w domu najwygodniejsze. A torebki? Torebka ma być wygodna, by podczas wyjścia na linię frontu nie przeszkadzała w obronie cywilnej 😉. Ponadto zmieściła żel antybakteryjny, chusteczki nawilżone, kilka worków foliowych (jeszcze nie wiem, po co?)
No i radość. Do niej też podchodzę z umiarkowanymi oczekiwaniami. Radość niesie dzwoniący syn, jeden bądź drugi, że u niego (w jego zamknięciu) wszystko ok, nie ma gorączki, nie kaszle i ogólnie uważa na siebie. Radość niesie świadomość, że rodzice nie biegają po mieście, jak kot z pęcherzem, tylko siedzą w domu i jeszcze się nie pozabijali o to, że tato szura kapciami 😉.
No i że my z Mężem żyjemy w pokojowym współistnieniu, nie rzucając w siebie talerzami ani złym słowem, bo każde z nas robi to, co lubi… gdy nie ma tego, co lubi jeszcze bardziej 😉

Ciekawe, na jak długo starczy nam cierpliwości. Nam wszystkim.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *