Gdy za oknem jesień

22

Od rana jest brzydka jesień. Wczorajsze złote kolory utraciły swoją intensywność a na dodatek zrobiło się oblepiająco zimno. W sam raz na siedzenie w domu. Na szczęście tu nie jestem uzależniona od instytucji, która decyduje o włączeniu/niewłączeniu ogrzewania. Mój piec włącza się sam.

W sadzie leży pełno orzechów. Prawdziwa klęska urodzaju. W sumie to wypadałoby je pozbierać. Nie chce mi się jak cholera, choć sumienie nie daje spokoju i maci błogostan 🙂

Żeby nie wyjść na obiboka, robię testy dla maturzystów – na pewno sie ucieszą :). A ja jeszcze bardziej, gdy będę je sprawdzać.

W czwartek zamiast Klubu jest plener na Radogoście. Gdybym nie wiedziała, że Mąż wymyślił termin, stwierdziłabym, że to głupi pomysł :).

Cieszę się, że zaczynają spływać zdjęcia na konkurs, który ogłosiłam dla uczniów w LO. Muszę poważnie pomyśleć o nagrodach.

Dziś Ola mówiła, że dostała maila do Godeharda – opiekuna projektu ze strony Varel. Pisze, że jeszcze nie było tak udanej wymiany. Rodziny niemieckie zachwycone są naszymi dzieciakami. Miłe.

Dla mnie projekt jeszcze się nie zakończył. Musze skorygować teksty pisane w Varel przez uczniów, a żmudna to praca, przede wszystkim ze względu na konieczność zamiany znaków na polskie. Głupia robota.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *