Nie patrzę wstecz

Nadszedł ostatni dzień roku dwóch dwudziestek. Roku przestępnego, a w gruncie rzeczy przeklętego. Nie będę robić podsumowania, bo nie chcę wracać do wielu przykrych spraw, którymi otwierałam ten czas. Nie chcę wracać do łez i przerażenia. Liczę na to, że te chwile są już za mną.Żeby iść do przodu, nie warto oglądać się wstecz, bo można się poturbować. Choć przeszłość daje nam mądrość doświadczeń, to trzeba umieć jak przez sito przesypać te, które warto ze sobą dźwigać. Zbyt duży balast nie sprzyja wędrowaniu w przyszłość.

Nowy rok jest czasem magicznym, bo daje nam nadzieję na nowe otwarcie. Mamy wrażenie, że da się grubą kreską przekreślić, co było, zrzucić starą skórę jak wąż wylinkę i być nowym sobą. Służą temu noworoczne postanowienia. Nauczę się robić na drutach, podszlifuję niemiecki i włoski, zrzucę 5 kilo, nie będę się przejmować bzdetami, będę bardziej asertywna, odpocznę… Co roku ten sam kabaret. A po kilku tygodniach przychodzi świadomość, że znowu zawiodłam, że nowa skóra, jest taka sama jak stara. Nie mogę być nikim więcej niż sobą. Taką sama jak rok temu czy pięć. To nic, że na karku pół wieku, na twarzy zmarszczki, na głowie siwe nitki. Wewnętrznie ciągle dawna ja. I chyba trzeba to zaakceptować. Ewentualnie pomyśleć sobie, że w kolejnym rozdaniu, innym życiu będzie się kimś innym, na przykład leśniczym lub Wajrakiem. Z biegiem lat odpuszczam sobie planowanie. Bo co tak naprawdę można zaplanować? Kiedy ktoś snuje dalekosiężne wizje, mam wrażenie, że grzeszy pychą i od razu przypomina mi się dialog Berlioza z Wolandem z pierwszych stron powieści Bułhakowa. Zaplanować to mogę sobie co najwyżej dzień, pod warunkiem, że nie zbudzę się z obezwładniającym bólem kręgosłupa 😉

Ale planowanie tygodnia, miesiąca czy wakacji wykracza poza moje kompetencje. Dlatego nie lubię pytań: gdzie jedziesz na urlop? Szczególnie gdy ktoś mi je zadaje w okolicach Wielkanocy. Ten rok pokazał nam wszystkim, co to znaczy, gdy los ma wobec nas swoją koncepcję. Udowodnił, jak śmieszni jesteśmy w tym poczuciu sprawczości.

Kto z nas rok temu przeczuwał taki finał 2020?Dlatego chyba lepiej żyć chwilą, przynajmniej nie będzie rozczarowań. Zamiast wybiegać myślami wprzód, korzystniej jest smakować Tu i Teraz. Ale do tego trzeba dojrzeć. Być może kiedyś mi się uda. Czego sobie na ten rok życzę.A Wam dużo zdrowia, bo to ono okazało się największą wartością.

P.S. Dziś kurier zadzwonił do drzwi i mówi: Przywiozłem pani wieczorową sukienkę na dziś. Spojrzałam na logo firmy i mówię: Nie proszę pana, to wełniany sweter …na sylwestra 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *