Nie składam jeszcze broni :)

Już prawie zapomniałam, jakie to fajne uczucie bawić się w chowanego ze świerszczami 🙂

Od nich właśnie zaczynałam swoją przygodę z makrofotografią. Kiedyś nie wyobrażałam sobie dnia, by nie wziąć aparatu do ręki i wycelować obiektywu w coś, co zachwyca. Od kilkunastu miesięcy mam z tym problem. To nie tak, że przestałam się zachwycać, bo wciąż umiem i chcę cieszyć się pięknem, ale dochodzę do wniosku, że najlepszym obiektywem jest ludzkie oko. Aparaty rozczarowują swoją niedoskonałością. Wiem, że teraz powinni rzucić się na mnie fanatycy jednej, drugiej lub kolejnej marki i udowodnić, w jak mylnym błędzie się znalazłam, ale będę niewzruszona w swym stanowisku – oko jest najdoskonalszym obiektywem. Bez oka, żaden obiektyw nie da rady. Jedynym jego mankamentem jest to, że nie da się z tych obrazów zrobić odbitek 😉

Ale to jednak aparat daje pretekst, by zanurzyć się w trawie i szukać tego, co ucieka przed ludzkimi stopami: świerszczy, motyli, biedronek…Z roku na rok coraz trudniej mi wypatrywać obywateli tego mikoroświata, bo oczy tracą termin ważności, a i też czatowanie na owady rujnuje kolana i kręgosłup. Nie muszę chyba swoim rówieśnikom opowiadać, jak ciężko wstać na obie nogi z kilkuminutowego kucania lub klęczenia i to jeszcze bez zawrotów głowy.

Ale co starość – wróć – dojrzałość ujmuje z kondycji fizycznej, nagradza cierpliwością, więc zostając przy tym optymistycznym wniosku, nie składam jeszcze broni, czyli aparatu i być może jeszcze coś tego lata znajdę w trawie 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *