Ranne wstawanie

Raz na jakiś czas można wstać o 5. rano, by popatrzeć na świtanie i towarzyszące mu mgły. Można – potwierdzam to czynem, bo, jak Prezes klubowy zarządził, wstałam. Pojechałam nad rozlewiska, okiem na łabądki zarzuciłam, myśliwymi strzelającymi do kaczek się zdegustowałam, za pajęczynami po trawie pohasałam  i wymoczona od stóp po zadek do domu wróciłam. Zadowolenie me prysło, kiedy w powiększeniu monitora obrazki w wyprawy uzbierane obejrzałam, bo nie tego się spodziewałam. Ale przecież nie o sukces zawsze chodzi. Chyba?

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *