Na tym czarno-białym zdjęciu mam może 4 lata, może 5. Być może jeszcze wtedy mój brat nie śnił się ani sam sobie, ani moim rodzicom. Byłam jedynaczką. Pewnie chodziłam już do przedszkola. Ale to akurat było lato, były wakacje. Mój tato, wówczas zapalony wędkarz, zabrał nas i znajomych nad wodę do Modły. To taka wieś między Gromadką a Chocianowem. Nie pamiętam, w co i jak się bawiłam. Widać wózek dla lalek, więc pewnie „w dom”
Pamiętam, że było fajnie, ale to akurat nic nadzwyczajnego, skoro byłam dzieckiem. I nie byłam w przedszkolu!
Wczoraj mówię do Męża: jedźmy tam, gdzie jest ładnie. “Czyli gdzie?” – pyta Mąż, dla którego moje „ładnie” nie jest jednoznaczne z jego „ładnie”. Nie wiem – jedźmy do jakiegoś lasu albo nad wodę. Pojechaliśmy przed siebie, goniąc za widokami i tak trafiliśmy do Modły. Wtedy przypomniałam sobie, że tam było jezioro. Ale że było to 40 lat z okładem, nie byłam pewna, czy nie wyschło, bo przecież przez pół wieku góry zmieniają swoją wysokość, rzeki bieg, powietrze skład…Okazało się, że jezioro jest, a przy nim las. Czy taki, jak za czasów mojego dzieciństwa? Nie wiem. Spotkany po drodze mężczyzna, jak się okazało – tubylec z odzysku, facet mniej więcej w moim wieku – mówi: „Zobaczcie, jakie to zaniedbane, kiedyś tu było ładniej, porządniej, do ruiny to doprowadzili. 35 lat temu wyjechałem stąd, wracam i nie mogę poznać miejsca.”
I co miałam mu powiedzieć? Że kiedyś wszystko było ładniejsze, smaczniejsze, bujniejsze? Pokiwałam głową i poszłam dalej, z myślą, że jego dzieciństwo też musiało być fajne
A swoją drogą – całkiem tam ładnie 🙂