By nie zepsuć smaku

Międzynarodowy Dzień Szczęścia. To dziś. Właśnie dobiega końca, a ja, gdyby nie internet, nawet nie zauważyłabym go, bo ukrył się w cieniu poniedziałku, pod dość ołowianym niebem 😉

Dzień jak co dzień. Może wypadałoby go uczcić jakimś wybuchem radości, aplauzem, brawami, tortem albo przynajmniej lampką szampana. Po szampanie de facto robi się jakby weselej, na chwilę.

I dlaczego tylko jeden Dzień Szczęścia na całe 365 dni w roku? Czy to jakiś znak, że szczęście powinno być reglamentowane, jak życzliwość, której święto przypada w jeden listopadowy dzień?

Może gdybyśmy byli szczęśliwi częściej niż raz w roku, mogłoby nam się przewrócić w głowach albo – co gorsza – szczęście by nam spowszedniało i przestało być szczęściem. Bo ze szczęściem nie można przesadzać, trzeba je dawkować kroplomierzem, doprawiać nim życie jak herbatę cytryną, delikatnie. By nie zepsuć smaku, a pozostawić niedosyt. Apetyt na więcej. I nie zwariować ze szczęścia 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *