Oko w oko z muflonem

76

Ferie miałam rozpocząć od pleneru, którego termin został ustalony bez mojego udziału, a więc wbrew rozsądkowi – o 7 rano w sobotę. Nie żebym marudziła, o nie! Wstałam posłusznie, pojechałam na miejsce zbiórki i oprócz mnie i Męża doliczyłam się jeszcze dwóch klubowiczów płci przeciwnej do mej osobistej. Chmury wisiały nisko, ciemno i ponuro było, entuzjazm wątpliwy, więc Mąż zarządził odwrót i ponowne spotkanie za dobę. Wróciliśmy do domu, a zaraz potem niebo się przetarło, słońce nadało światu barwy i zobaczyłam dawno niewidziany błękit u góry. Nie można było przepuścić tej okazji, więc ponownie wzięliśmy aparaty, statywy i ciepłe rękawice, by pojechać tam, gdzie pięknie być może. Tak dotarliśmy do Muchowa. Zostawiliśmy samochód w jakiejś prawie-zaspie i podreptaliśmy w las. Niebo jak ultramaryna cudne było, ale trochę drzewa mi przeszkadzały w jego uwiecznianiu :). Zatem aparat skierowałam na dół, gdzie na bielusieńkim, nietkniętym ludzką łapą śniegu układały swe cienie pnie i inne pionowo rosnące. Załamania światła na śniegowych pagórkach też miały swój urok. Skoncentrowałam się tak na światłocieniach, że o mały włos przeoczyłabym muflona, który stanął jak wryty na mój widok i tak trwał czas pewien. W zasadzie to ja też trwałam i wyglądaliśmy podobnie, z tą tylko różnicą, że on mierzył mnie wzrokiem a ja go obiektywem. I mam na zdjęciu własnego muflona, więc teraz nikt mi nie powie, że w Chełmach nie ma owych ssaków :).

Wracaliśmy do domu przez zawiane drogi, modląc się (modliłam się ja, Mąż miał nadzieję), że nie zakopiemy się na jakimś odludziu, gdzie najprędzej znajdą nas na wiosnę zżartych do kości przez dziki (nie wiem, czy dziki jedzą ludzkie mięso?). Wiatr miotał śniegiem i kiedy na moment wysiadłam z auta, by uchwycić tańczące na polach wiry, twarz miałam posiekaną mroźnymi igłami. Ale warto było.

Jutro znowu trzeba wstać skoro świt. A miałam nieśmiałą nadzieję, że na feriach wreszcie się wyśpię.

Kupiłam sobie wreszcie rękawice, które trzymają ciepło. Mają dodowy (różowy) kolor. Paluchy jak parówki za komuny. I kosztowały całe 7 złotych. W Biedronce 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

1 odpowiedź na Oko w oko z muflonem

  1. Wiola pisze:

    Iwonko gratuluję spostrzegawczości i cieszę się, że patrząc na grę świateł nie staranowałaś biednego i faktycznie nieco zdziwionego muflona.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *