W konserwie

Leje, wieje i siedzę w domu niczym w konserwie. Nie wiem, skąd to porównanie, ale tak się czuję jakby ktoś mnie uwięził i nie dał nawet nadziei na rychłe wyjście za próg. Ile można czytać książki, grać w zbijanie kulek czy układać pasjansa, który uparcie nie wychodzi. Podobnie jak słońce zza ołowianych chmur. To ma być upragniony urlop? To ja już wolę iść do szkoły. Może znajdzie się jakieś zajęcie typu malowanie ścian czy pastowanie parkietu, na którym potem nauczyciele uprawiają niezamierzoną jazdę figurową. A’ propos jazdy, to w piątek udało mi się przejechać 20 kilometrów i na dodatek wyjechałam poza rodzimy powiat do ościennego legnickiego, a następnie również sąsiedniego jaworskiego. Jestem bohaterem we własnym domu. Co prawda nikt mi tego oficjalnie nie obwieścił, ale również nikt tego nie kwestionuje głośno ;). Jak tylko przestanie lać i wiać, podejmę kolejne próby eksploracyjne. Pod koniec wakacji będę miała łydki ze stali 😉 Chyba że aura się nie zmieni a wtedy grozi mi otyłość z powodu tzw. zajadania nudy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *