Monty Python w wersji rodzimej

Jezu! Zmiłuj się nade mną. Już nie będę więcej grzeszyć, ale zabierz ode mnie te wypracowania, przy czytaniu których trzewia mi się wykręcają a plugawe słowa na usta cisną. Jak moi, inteligentni skądinąd, uczniowie mogą pisać takie bzdury? Mam wrażenie, że podczas ostatniej pracy klasowej, niczym epidemia, dopadł ich niż intelektualny. Czytam elaborat o „Odzie do młodości” i oczom nie wierzę: „…Wrogowie ze wschodu, czyli z Rosji napadają na polskie wsie, gwałcą kobiety, dlatego podmiot próbuje dodać otuchy walczącym Polakom…” „…Adam Mickiewicz nazywa starszych szkieletami, bo nie są już na tyle sprawni co młodzi…” „…Młodzież jest silna i odważna, jak pokazuje autor, porównując młodych do postaci mitologicznych, np. Hydry…” „…Młodzi traktują starych jak przeciwników, są samolubni, spoglądają na świat tępymi oczyma…” Niewiele lepiej jest o wierszu Tetmajera: „…Młodzi przeżyli złe chwile i daremne pragnienia. Są smutni i rozgoryczeni. Kraj niepodległy jest dla nich wielkim ciężarem i bólem…” „…Tetmajer – Przerwa żył w niepodległym kraju, dlatego młodzi choć żywi duchem, nie mieli już sił na dalszą obronę…”

Jak tu wierzyć w sens edukacji? Szkoła ogłupia! Nie tylko uczniów. Po takiej dawce historii literatury w wersji pure nonsens (Monty Python przy tym to pikuś) znowu mam ochotę pracować w zakładzie oczyszczania miasta. Tam chociaż dają służbowe ubranka. Z logo firmy.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *