Nigdy…

Moja znajoma, od kiedy dowiedziała się, że o szansie na przeżycie decyduje kilka najbliższych minut po wypadku, nosi zawsze elegancką bieliznę. Mówi, że nie chciałaby, aby ratownicy medyczni przez te decydujące o jej życiu minuty natrząsali się ze źle dobranego stanika lub „babcinych” majtek. I mimo, że znajomy ratownik przekonywał ją, że naprawdę dla nich nie ma znaczenia, w co jest ubrana pacjentka, zdania nie zmieniła. W bieliznę inwestuje, bo jest przekonana, że to strategiczny zakup, który może uratować życie.

Trzeba być zawsze przygotowanym na nieprzewidziane, bo wychodząc z domu, nie wiemy, dokąd w konsekwencji zaprowadzi nas los, gdzie będziemy, gdy zapadnie wieczór. Życie jest nielogiczne, absurdalne, a nasze plany bardzo kruche. I tak naprawdę to nie my je piszemy. Czasem wystarczy, że kierowca auta nadjeżdżającego z  naprzeciwka zawiesi wzrok na swoim smartfonie, skrzep, zapcha żyły, serce odmówi posługi, szaleniec chwyci na nóż, „Anuszka rozlała olej słonecznikowy”…i co wtedy? Kilka decydujących minut… A jak się nie uda? Nigdy nie jesteśmy na to gotowi. Nawet w najładniejszej, najseksowniejszej bieliźnie. Zostaną po nas moralne brudy i niechciane pamiątki. Zostaną niewykasowane z telefonu esemesy, niesprawdzone kartkówki, nieodebrane aviso, niespłacone długi, nieposprzątana szafa, niedokończona książka, nierozwieszone pranie, nieprzeproszony po kłótni mąż…

Choć bylibyśmy mistrzami świata w pedanterii, to nigdy nie będziemy gotowi. Nigdy…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *