Na drugie mam Prokrastynacja

Śnieg nadrabia za wiosenne tygodnie zimy, a ja nadrabiam zaległości z urlopu. W końcu zabrałam się za ten romantyzm, ale okazało się to mało romantycznym przeżyciem, więc robię sobie przerwy. Długie przerwy na złapanie równowagi (wtedy Bolek zajmuje mi krzesło).

Zasadniczo wychodzi na to, że w przerwach przerw sprawdzam. Przecież też inne sprawy leżały odłogiem przez te dni. No i pranie trzeba zrobić, obiad jakiś niedzielny, poszukać, co w szafie słychać, bo jutro czas wyjść do ludzi. Oj nazbierało się tego wszystkiego na ostatnią niedzielę urlopu. Dobrze, że pada, bo jeszcze trzeba byłoby pewnie iść na spacer, by zrzucić te dwa kawałki murzynka z orzechami. W końcu kiedyś przyjdzie wiosna i trzeba będzie zdjąć te wszystkie maskujące swetry, a wtedy wyjdzie naga (no, może niedosłownie) prawda. Ale z drugiej strony najlepszym wypełniaczem zmarszczek jest tłuszcz, więc przemyślę jeszcze strategię na wiosnę. Póki co pooglądam sobie przez okno tę namiastkę zimy, dopóki trwa. A Bolek niech śpi.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *