Junior Starszy zaczepił mnie dziś na szkolnym korytarzu i pyta:
– Co tam u ciebie słychać?
– Nic , lekcje mam?
– Z którą klasą?
– Z 1 e
– A potem
– Też z 1e
– Eeee, taka monotonia – skwitował na koniec i poszedł, pozostawiając mnie w osłupieniu.
W ogóle Junior mnie ostatnio zadziwia. Kilka dni temu rano odwiozłam Młodszego do jego szkoły, wysadziłam pod budynkiem i ruszyłam w znanym kierunku na Kolejową 4. I kiedy już tak sobie powoli właśnie odjeżdżałam, Starszy odzywa się głosem flegmatyka: Ciekawe dlaczego on tak za nami biegnie? Kto? – pytam, z równie mikrym zapałem, zmylona spokojnym tonem syna. I oczywiście jadę dalej. Maks – odpowiada, ponownie bez większej energii, Starszy. Wtedy dopiero spojrzałam w lusterko wsteczne. Faktycznie, z rozwianym włosem i widoczną, z kilkunastu metrów, zadyszką gonił za nami Młody, bo jak się okazało zapomniał pieniędzy na klasową składkę.
Samo życie 🙂