Mija kolejny lipcowy upalny dzień. O takich temperaturach nigdy nie marzyłam. Nawet w kilkunastostopniowe mrozy. Nie jestem nadzwyczaj ciepłolubna. Stąd też fizyczno -psychiczne spowolnienie, które trzyma mnie w lepkim uścisku do kilku dni. Jedyna ma aktywność polega na leżeniu w ogrodzie. Dobrze mieć tyle zieleni wokół siebie (mówią, że zieleń uspakaja). Rozkosznie też wsłuchiwać się w świergolenie kosów lub stukanie dzięcioła (własnego). Już mniej urocze jest opędzanie się od owadów, ale na te można znaleźć sposób. Na przykłąd robić im zdjęcia. W ciągu dwóch dni przeczytałam już dwie książki, zaczęłam trzecią, przejrzałam trzy miesięczniki dla kobiet…Jak pogoda się nie zmieni, będę musiała zapisać się do biblioteki. Najlepiej takiej z dostawą do domu :).
Godzinę temu zakończyły się wybory prezydenckie. Najprawdopodobniej nie będę musiała emigrować z kraju.
Do rana prezydent się zmieni 😉
Dlaczego niby Kaczorek miałby przegrać? Bo “dba o interesy prawdziwego Polaka”? Bo nawet tragedię dotykającą jego prywatne życie potrafi wykorzystać do osiągnięcia upragnionych celów? Bo jest patronem wszystkich, którym brakuje sprytu i chęci do odnalezienia się w nowoczesnym świecie? Bracia! Polacy! Opamiętajcie się! Patrzycie, lecz nie widzicie, a oto przed wami stanął mały ciałem, lecz wielki duchem Mesjasz! A imię jego Prawo i Sprawiedliwość. O.
Polityka nam rozpala głowy bardziej niż ten upał wokół 🙂