Sprawozdanie, czyli kogo to obchodzi?

Mamy już początek końca roku szkolnego. Jak wiele innych ważnych wydarzeń, koniec roku można zacząć celebrować parę tygodni przed faktem. Zatem obchody już się rozpoczęły. Polegają między innymi na obchodzeniu szkoły szerokim łukiem. Bardzo sprawnie robią to uczniowie. Nauczycielom nie wypada. Nauczycielom wiele nie wypada, na przykład chodzić na gremialne spacery, nieść transparentu, sprzeciwiać się niesprawiedliwym wyrokom, wyrażać oburzenia… Szczególnie nie wypada mówić o pieniądzach, ale z drugiej strony – co tym nauczycielom zostało, poza mówieniem? Ale ja akurat wszystkim mówię, że zarabiam. Nawet dużo. Na przykład 11 tysięcy albo nawet 12. Po co mam się obnosić z faktycznym stanem mej wypłaty, skoro i tak nikt nie chce wierzyć w prawdę, a łatwiej uwierzyć w blagę.

Tak mnie wzięło na te refleksje w momencie, gdy skończyłam pisać sprawozdanie z mojej aktywności w drugim półroczu (takie podsumowania jesteśmy zobligowani przedstawiać dyrekcji na wypadek, gdyby znalazły się pieniądze na dodatek motywacyjny). I tak w tym sprawozdaniu nie piszę o tym, że uczyłam dwie klasy pierwsze, jedną drugą, tyle samo z trzecich i czwartych, że uczyłam pilnie przez cale ranki z najnowszej polskiej czytanki. Nie napiszę, że sprawdzałam kilogramy liter mniej lub bardziej właściwie ułożonych w szyku – zależnie od autora – bardziej lub mniej przestawnym. Nie ujmę też faktu swej pełnej dyspozycyjności do konwersacji na tematy literackie, nie podliczę statystyk uwzględniających, że od lutego wystawiłam 1057 ocen, nie licząc wyników egzaminów ustnych. To wszystko naprawdę nie ma znaczenia.

Znaczenia nabiera dopiero bycie nauczycielem z supermocą.

Supermoc nabywa się przez obserwację otoczenia i reagowanie na jego oczekiwania. W związku z powyższym nauczyciel w sprawozdaniu podkreśla, że we wskazanym okresie nie tylko uczył, ale również sam był nauczany, bo ktoś mu wmówił, że czegoś nie wie, a w konsekwencji po tym procesie szkolenia okazywało się, że widział, tylko nie miał na to dokumentu.

W sprawozdaniu nauczyciel pochwali się pozyskaniem i wykorzystaniem specjalizacji z organizacji wypoczynku oraz imprez pozaszkolnych. Jako tak zwany kaowiec zapewnia swoim milusińskim rozrywki w formie wycieczek do miejsc niezwykłych (zwykłe to niech sam sobie belfer zwiedza podczas wakacji, przecież ma na to CAŁE 2 MIESIĄCE), seanse w kinach, spektakle w teatrach. Musi się również dobrze orientować w logistyce, bo połączenie ciekawej wyjazdowej imprezy ze zorganizowaniem transportu bywa momentami karkołomnym zajęciem. Ten samozwańczy pracownik szkolnego biura podróży powinien też umieć dobrze liczyć, żeby kasa powierzona mu przez rodziców jego podopiecznych się zgadzała.

Jednak nauczyciel w sprawozdaniu nie ujmuje swojego sukcesu na tym polu, bo to, że wyjechał na wycieczkę i wrócił z kompletem uczniów, nikogo nie zapodział, nie zdefraudował żadnej złotówki, jest rzeczą oczywistą, a że czasem z własnej kieszeni kilka banknotów wyciągnął, by się zgadzało – tym bardziej nie wspomni. Po co chwalić się, że taki z niego frajer. Z tego samego powodu pominie milczeniem zakup papieru do drukarki albo kawy i ciastek dla uczestników konkursu przez siebie zorganizowanego.

Nauczyciel w sprawozdaniu za to napisze, że z przyjemnością wygospodarował czas na pracę pijarowca własnej firmy, komiwojażera produktu, rekrutera, bo przecież zależy mu na młodych głowach, które za kilka miesięcy zasiądą w ławkach po drugiej stronie biurka. A każda taka głowa na wagę złotówek jest, nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Szczególnie samego nauczyciela, kiedy widzi stosik podań do szkoły.

Co bardziej świadomy swej wartości nauczyciel w sprawozdaniu również umieści dowody na to, jak sprawdza się w roli psychologa, terapeuty a nawet medyka, reżysera, dekoratora, scenografa, grafika komputerowego, doraźnie rozwiązuje problemy, o jakich nie śniło mu się jako studentowi, na przykład polonistyki.

Nauczyciel w sprawozdaniu nie napisze, że czuje się nikim, w kraju, gdzie płaca minimalna za moment będzie o niecałe 200 złotych tylko niższa od pensji doświadczonego belfra. Nie napisze, choć powinien.

Tylko kogo to tak naprawdę obchodzi. Tym bardziej, że właśnie obchodzimy początek końca roku szkolnego.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *