Uwielbiam czas

Uwielbiam ten czas, kiedy dni robią się coraz dłuższe i wieczory jasne. To zapowiedź lata, urlopu i przedpołudni w stylu slow. Ten czas dodaje mi energii, która gna mnie z domu na polne drogi, gdzie włóczę się między przekwitłymi rzepakami i dopiero rozkwitłymi makami. A potem zmęczona dniem usypiam szybciej, niż słońce zajdzie za horyzont.

Pierwsze dni czerwca składają obietnicę czegoś, co nieuchwytne, ale przyjemne. To coś kryje się w smaku pierwszych czereśni, kolorze chabrów, zapachu jaśminu, kumkaniu żab w sadzawkach.

Ale już pod koniec czerwca przyjdzie doroczne rozczarowanie kurczącym się czasem. Rok minie swój półmetek, na tym młyńskim kole czasu zacznie się jazda w dół. Na przekwitłych kasztanowcach uformują się owoce, a zielone do tej pory zboża, pozłocą się. Jeszcze tylko wieczory pozostaną jakiś czas ciepłe, choć nie tak jasne. A potem minuta po minucie zbliżymy się do jesieni i wtedy powiem: uwielbiam ten czas, kiedy wieczory robią się coraz dłuższe i pachną cynamonem, goździkami, grzanym winem… Kiedy słońce zmęczone dniem, kładzie się spać za horyzont szybciej niż ja usypiam. Kiedy mrok zatrzymuje mnie w czterech ścianach, w kokonie z koca, spowalnia krew i daje alibi na melancholię 😉

Bo tak naprawdę uwielbiam czas. Każdy czas 😊

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *