Solidarność po polsku

22

Pojechałam dziś po południu do miasta, by zasięgnąć nieco funduszy z bankomatu. A tam kolejka jak po wędlinę za Peerelu. Upał afrykański, skwar niebotyczny, białko w człowieku się ścina a tu wszyscy karnie stoją przed urządzeniem wypluwającym banknoty. Zastanowiło mnie, skąd tylu potrzebujących gotówki? Nagle olśnienie – złotoryjanie zrzucają się na kaucję dla starosty. 80 tysięcy i człowiek będzie wolny. Licząc pobieżnie, że w naszym miasteczku żyje około 16 tysięcy człowieków, to wychodzi 5 złotych na głowę. Naprawdę grosze. Za dwa bochenki chleba od łepka można uszczęśliwić zakratkowanego urzędnika. Idąc tym tokiem rozumowania, wypada zaproponować mieszkańcom powiatu taki mały podatek płacony raz w miesiącu na wykup kolejnych skorumpowanych włodarzy lub biznesmenów. W końcu solidarność to specialite de la maison w Polsce.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *